Juliam
Tuwim
Ptasie
plotki
Przyszła
gąska do kaczuszki,
Obgadały
kurze nóżki.
Do
indyczki przyszła kurka,
Obgadały
kacze piórka
Przyszła
kaczka do perliczki,
Obgadały
dziób indyczki
Kaczka
kaczce wykwakała,
Co
gęś o niej nagęgała
Na
to rzekła gęś, że kaczka
Jest
złodziejka i pijaczka.
O
indyczce zaś pantarka
Powiedziała,
że plotkarka
Teraz
bójka wśród podwórka,
Że
aż lecą barwne piórka
Rozmowa
ptaków
Kukułeczka
kuka,
Dzięcioł
w drzewo stuka,
Jaskółeczka
śmigła
Ćwierka
coś do szczygła.
Szara
pliszka kwici:
Ciszej,
moi mili,
Boście
mi pisklęta
W
gniazdku obudzili.
Więc
przerwały ptaszki
Leśne
swe igraszki
Pliszka
dziatki tuli:
Luli
małe, luli...
Spóźniony
słowik
Płacze
pani Słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo
pan Słowik przed dziewiątą miał być na kolacji,
Tak
się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A
tu już po jedenastej – i Słowika nie ma!
Wszystko
stygnie: zupa z muszek na wieczornym rosie,
Sześć
komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl
z rożna, przyprawiany gęstym cieniem z lasku,
A
na deser – tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może
mu się co zdarzyło? może go napadli?
Szare
piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To
przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Pióra
– głupstwo, bo odrosną, głos – majątek
Nagle
zjawia się pan Słowik, pośwituje, skacze...
„Gdzieś
ty był? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!”
A
pan Słowik słodko ćwierka: „Wybacz moje złoto,
Ale
wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!”
(Idą
gąski)
Idą
gąski, idą białe po domu
Gubią
pióra, gubią białe po polu.
Idą
gąski, idą białe po lesie
A
te pióra, białe pióra wiatr niesie
Lela,
tela gąski moje
Lela
na wodę, na wodę
Moje
gąski popłynęły
A
ja nie mogę, nie mogę
Krystyna
Artyniewicz
Bociek
Nad
dużą kałużą
chodzi
w kółko bociek
w
czerwonych pończochach
i
kusej kapocie.
-
Ej, panie bocianie!
Cóż
to za ubranie?
Chyba
ci je krawcy
szyli
na kolanie?
-
Czarni krawcy szyli,
bardzo
się spieszyli,
ledwie
że z robotą
do
wiosny zdążyli.
Szyli
nitką z łyka,
igiełką
z kamyka...
Nie
śmiejcie się, proszę,
z
mego kaftanika.
Choć
czarna podszewka
u
dołu wystaje,
przyleciałem
wcześniej,
bo
tęsknie za krajem.
Blaszany
kogucik
Na
wysokim
dachu
stał
kogucik z blachy
Wiatr
zobaczył
zucha.
Zaraz
zaczął
dmuchać.
-
A czego tu
stoisz?
Czy
się mnie
nie
boisz?
-
Stoję, bo mam
chęci
na
pięcie się
kręcić.
Wanda
Borudzka
Szóste
kaczę
Kaczka
się wesoło krząta,
wysiedziała
pięć kaczątek.
Dwoje
żółtych, troje szarych...
-
Nie do wiary! Nie do pary!
Wciąż
się dziwi kaczka stara.
Dzieci
bardzo niespokojne,
w
żółte łapy, dzioby strojne,
czas
w podwórzu im się dłuży,
chlapią,
brudzą się w kałuży.
„Trzeba
w stawie je zanurzyć”-
myśli
kaczka. Woła dzieci.
Idą
ścieżką. Słońce świeci,
woda
świeża jest i chłodna.
-
Wodo, dzieciom bądź łagodna,
nieś
je lekko i pamiętaj
czysto
umyć mi kaczęta!
Nikt
wam tu nie będzie wzbraniał
nurkowania
i pływania.
Łapy
macie niby wiosła,
będzie
was ta woda niosła.
Niepotrzebna
im zacheta:
zanurzyły
się kaczęta.
Dwoje
żółtych, troje szarych -
bo
ich było nie do pary -
ginie
nagle gdzieś w szuwarach.
Pływa,
szuka kaczka stara.
Jan
Brzechwa
Papuga
„Papużko,
papużko,
Powiedz
mi coś na uszko”.
„Nic
ci nie powiem, boś ty plotkarz,
Powtórzysz
każdemu, kogo spotkasz”.
Bogdan
Brzeźiński
Kotek
i czapla
Pewien
kotek palił fajkę
Czasem,
gdy nie drzemał.
Raz
chce palić – a tu widzi,
Że
tytoniu nie ma!
Poszedł
kotek do trafiki
I
powiada:
-
Proszę
Do
mej fajki dać tytoniu
Za
całe trzy grosze!
A
trafikę miała czapla,
Dosyć
młoda jeszcze,
Która
cały dzień chodziła
Po
dębowej desce.
Gdy
pan kotek ją poprosił
O
tytoń do fajki,
Czapla
rzekła:
-
Czy pan może
Jest
tym kotkiem z bajki?
Mama
mi opowiadała
Raz
taką bajeczkę,
Że
był kotek, który palił
Namiętnie
fajeczkę.
-
Owszem, jestem kotkiem z bajki
Wszystko
tu się zgadza!
A
czy pani jest tą czaplą,
Co
po desce chadza?
Nieustannie
spaceruje
Po
dębowej desce
I
tak będzie wciąż chodziła
Długo,
długo jeszcze?
-
Tak, mój panie, jak pan widzi,
Spaceruję
stale,
I
zabawne, że zmęczenia
Nie
odczuwam wcale!
Cieszę
się, żem panią poznał!
-
Mnie też bardzo miło,
A
że tu się spotkaliśmy -
Dziwnie
się złożyło...
Niech
pan fajkę już zapali,
proszę,
tu węgielek!
Lecz
ostrożnie, żeby nie spadł
Bo
będzie bąbelek!
A
gdy palił kot fajeczkę,
Rozmawiali
jeszcze,
Że
przyjemnie spacerować
Po
dębowej desce.
Jadwiga
Ruth Charlewska
Żabka
i bocian
Pytała
żabka bociana,
Co
robi na łące z rana.
Na
to bocian: „Kle, kle, klem,
Nie
wiesz, że śniadanie jem?”
Dziwowała
się w pogodę:
„Pan
tak bardzo lubi wodę,
Dlaczego
pan duma w błocie,
Możeś
chory panie bociek?”
Na
to bocian z wielką swadą:
„Szykuję
się do obiadu.”
Pytała
żabka wieczorem,
Gdy
księżyc wschodził za borem:
„Co
robisz panie bocianie,
Przecież
jest pora na spanie.”
A
bocian z poważną miną:
„Będę
jadł żaby, dziecino.”
Od
tej pory żabka mała
Już
bociana nie pytała.
Tadeusz
Chudy
czapla
nieruchomo
jak
trzcina w wodzie
czuwa
czapla
nad
obłokami
kapiącymi
się
w
jeziorze
przechyliła
głowę
i
uważnym okiem
patrzy
czy aby
nie
ma tu
jakiejś
ryby
pod
obłokiem?...
Maria
Czerkawska
U
starej wierzby
Stoi
wierzba ponad wodą,
głowę
zwiesza, trzęsie brodą.
-
Nim świt rzuci pierwsze błyski,
w
moich dziuplach płacz i piski.
Ledwie
kosy się wypłaczą,
odzywa
się czworo szpacząt.
Jeden
dostał mało muszek,
u
drugiego pusty brzuszek,
wszystkie
srokacza się boją,
cały
dzień nie mam spokoju.
Szpak
robaczki właśnie zbiera,
westchnął:
- Wierzbo dobra, szczera,
znasz
wieś, nie przyszłaś z daleka,
przestań
jęczeć i narzekać.
Szpak
odleciał. Wierzba stała
i
myślała, i dumała
osiem
godzin, może krócej,
o
świcie zaczęła nucić:
-
Szpaku, sikoreczko,
cicho,
cyt,
to
jeszcze nie słonko,
tylko
świt.
Siwa
rosa spływa
z
owsa kit,
a
słonko śpi jeszcze
cyt,
cyt, cyt.
Zasłuchały
się pisklęta,
zasłuchały,
o
srokaczku, muszkach, płaczu
zapomniały.
Po
południu szpak, ptak mądry,
stał
u dziupli wąskich drzwi,
mówił
dzieciom:
-
Uważajcie,
babcia
wierzba teraz śpi.
W
dziuplach cisza. Stara wierzba
ze
spoczynku barzo rada
dla
pisklątek nową bajkę
w
gałązkach układa.
Konstanty
Ildefons Gałczyński
Wierszyk
o wronach
W
powietrzu roziskrzonym
siedzą
na drzewie wrony,
trzyma
je gałąź gruba;
śnieg
właśnie zaczął padać,
wronom
się nie chcę latać,
śnieżek
wrony zasnuwa.
Tuż
pole z krętą rzeczką,
w
dali widać miasteczko
uprzemysłowione
-
a
wrony, jak to wrony,
patrzą
okiem szalonym,
wrona
na wronę.
Gdyby
je zmienić w nuty,
dźwięczałyby
dopóty,
dopóki
struń choć czworo -
a
tak, na wronią chwałę,
siedzą
czarne, zdrętwiałe
in
saecula saeculorum
Nocne
niebo już kwitnie,
wszystko
świeci błękitnie,
noc,
wiatr, wronie ogony;
zaśnij,
strumieniu wąski -
dobrej
nocy, gałązki,
dobramoc
wrony.
Danuta
Gellnerowa
Sroczka
Siadła
sroczka – czarnooczka
na
płocie
w
czarno – białej, zeszłorocznej
kapocie.
Skrzeczy
głośno, szkrzeczy głośno
i
gada.
-
Będą goście, będą goście! -
powiada.
Uwierzyła
małej sroczce
Agata.
I
już izbę miotełeczką
zamiata.
Ale
sroczka – czarnooczka
kłamała:
żadnych
gości dziś Agata
nie
miała.
Stara
sowa
W
starym dębie stara sowa
mruży
żółte oko,
na
dnie dziupli księgi chowa
ukryte
głęboko.
W
księżycowe noce jasne
otwiera
je czasem.
Czyta
wówczas stare baśnie,
stare
jak las lasem.
Aż
się dziwi księżyc w górze,
choć
też jest wiekowy,
na
błękitnej siada chmurze,
słucha
starej sowy.
Wiatr
też usiadł na chwil parę
i
nadstawił ucha.
Sześciu
bajek sowy starej
za
dębem wysłuchał.
Wanda
Grodzieńska
Bocian
i żabki
Do
bociana przyszedł bekas
-
Powiedz, boćku, na co czekasz?
-
Na co czekam? Mam tu chrapkę
Na
jedną tłuściutką żabkę.
-
Ale czemu, gdy przechodzę,
Stoisz
wciąż na jednej nodze?
-
Bo z wilgoci mam już skurcze
I
dlatego nogę kurczę!
Na
to bekas mu odpowie:
-
Na tych błotach stracisz zdrowie.
Radzę,
jak własnemu bratu,
Zmykaj
stąd i zdrowie ratuj.
Bocian
z miną podejrzliwą
Rzekł:
- Dziękuję za troskliwość,
Lecz
czy się nie troszczysz aby,
Że
wyłapię wszystkie żaby?
Czesław
Janczarski
Nie
skrzecz, sroko
Sroka
roznosi
plotki
po
całym lesie.
Lecz
nikt nie słucha sroki,
kiedy
tak drze się.
Słuchamy
pieśni sosen,
płynie
szeroko.
Ty
jej także posłuchaj
i
nie skrzecz,
sroko!
Dzięcioł
Dzięcioł
dziś nie szuka
korników
pod
korą drzewa.
Nadaję
pilną depeszę.
Kto
się jej spodziewa?
Może
kukułka
w
ciepłych krajach
na
nowiny czeka?
-
Stuk-stuk-stop!
Stuk-stuk-stop!
-
płynie
głos z daleka.
Anna
Kamieńska
Sowa
Siedzi sowa na kominie,
Czyta książkę po łacinie.
Ma na nosie okulary,
Ma na głowie kaptur szary.
Czyta, czyta dziobem kłapie,
Po łacinie stęka, sapie:
Konta menta fipla faplal,
Iza diza dą!
Mówi puchacz, jej małżonek:
- Gdzie tu kreska? Gdzie ogonek?
Nie tak czyta się!
- A jak?
- Trzeba czytać tak:
Arądibus arądibus,
Iza diza dą!
Mówi sówka, dzięcie sowy:
- Ja czytam na sposób nowy:
Ani konta, ani menta
Konta menta mą!
Sowa woła:
- Rety, rety!
Idź na uniwersytety!
Tam czytają, tak jak chcą:
Iza diza dą!
Jerzy Kierst
Dzięcioł
Sowa
Siedzi sowa na kominie,
Czyta książkę po łacinie.
Ma na nosie okulary,
Ma na głowie kaptur szary.
Czyta, czyta dziobem kłapie,
Po łacinie stęka, sapie:
Konta menta fipla faplal,
Iza diza dą!
Mówi puchacz, jej małżonek:
- Gdzie tu kreska? Gdzie ogonek?
Nie tak czyta się!
- A jak?
- Trzeba czytać tak:
Arądibus arądibus,
Iza diza dą!
Mówi sówka, dzięcie sowy:
- Ja czytam na sposób nowy:
Ani konta, ani menta
Konta menta mą!
Sowa woła:
- Rety, rety!
Idź na uniwersytety!
Tam czytają, tak jak chcą:
Iza diza dą!
Jerzy Kierst
Dzięcioł
Jestem dzięcioł - dzięcioł pstry.
Kuję dziobem - raz, dwa, trzy!
Furda dla mnie drzewo strome,
bo podpieram się ogonem.
Mocno kuję w korę dziobem:
szkodnik siedzi tam pod spodem.
Mama na głowię smużkę-łatkę
skrzydła czarne w białą kratkę.
Łatka moja jest czerwona,
a ta kratka to obrona,
bo pstrokatej kratki deseń
niewidoczny jest w pstrym lesie.
Jestem dzięcioł - dzięcioł pstry.
A kto jesteś, powiedz, ty?
Wilga
Wysoki modrzew, wysoki modrzew,
Zagwiżdż nam, wilgo!
Wierszyk Ci za to śliczny ułożę...
- Iglio-dygilio.
O! Już mignęła jak żółta wstążka
z czarną wypustką,
już się fujarką stała gałązka,
fletem przy ustach.
- Iglio-dygilio, iglio-dygilio.
Ty przepowiadasz, gdy upał, deszcze,
spragnionym - wilgoć.
Zagwiżdż, złociutka, zagwiżdż nam jeszcze!
- Iglio-dygylio...
Tadeusz Kubiak
Kukułeczka
Kukułeczka kuka,
czas jak zegar mierzy,
na zielonych bukach
w puszczy w Białowieży.
Chodzą żubry wielkie
i mruczą piosenkę,
słuchają pod świerkiem
kukułki maleńkiej.
Kukułeczka w kółko
kuka nad żubrami.
Ile wykukała,
porachujcie sami.
Spotkał się paw z pawiem
W pewnej ważnej sprawie
spotkał się paw z pawiem.
- Panie pawiu - rzekł pan paw -
to mi przykrość sprawia:
puszy się pan niczym graf
i udaje pawia.
- Panie pawiu - drugi rzekł -
chciałem pana prosić
o to samo. To wprost grzech
moje pióra nosić.
Jeden paw rozpostarł ogon,
drugi go ze złością złożył.
Jeden paw się rozindyczył,
drugi także się rozsrożył.
- Panie pawiu...
- Panie pawiu...
- Pan się strzeż!...
- Pan się strzeż!...
- Dość mam tego!...
- Dość mam tego!...
- I ja też...
- I ja też...
I do pawia paw doskoczył -
dzioby w dzioby. Oczy w oczy.
Posypały się jak chmura
kolorowe pawie pióra.
I wróciły do domów
bez swych pysznych ogonów.
Joanna Kulmowa
Kwitną gawrony
A czym drzewa kwitną w styczniu?
Wróblami.
Żeby ćwierkać, a nie szumieć nad nami.
I kawkami kwitną
zamiast liści.
Żeby krakać, a nie szeleścić.
I gilami płoną
czerwono.
I sikorką kwitną
żółto-błękitną.
Żeby śpiewać, a nie szemrać koroną.
A najczarniej kwitnie się gawronom.
Czarne liście.
I czarny śpiew.
Nie lubimy gawronich drzew.
Ale wiosną,
gdy odlecą gawrony,
znów powróci szum bardzo zielony.
Zbigniew Lengren
Kruk i lis
Siedział kruk na drzewie i ser trzymał w dziobie.
"Idzie lis - pomyślał - pewno zaraz powie,
że mam głos prześliczny, żebym coś zaśpiewał..."
Lecz lis obojętnie przeszedł koło drzewa.
"A niech sobie - mruknął - kruk ten ser pożera,
nie lubię krakania i nie lubię sera"
Hanna Łochocka
Oto jestem
Halo! Proszę o głos.
Kto jestem? Dobre sobie!
Drozd!
We własnej osobie.
A to jest mój kuzyn. Kos.
Już na mnie tu czekał.
Bo ja wracam z daleka
i nawet mógłbym dłużej
poskakać po świecie.
Fi, fi, kształcą podróże!
Tylko, że przecież
stęskniłem się -
sami wiecie...
Przynajmniej tu, oczywiście!
Choć są i niewygody:
gałązki jeszcze bez liści,
rankiem bywają chłody.
A ja się odzwyczaiłem.
Dziób mi zmarzł.
To niemiłe!
Od wilgotnego drzewa
ścierpła mi noga lewa
czy też prawa raczej.
Przydałoby się
mieszkanko szpacze,
jakieś wolne M1,
z ganeczkiem M2...
Po prostu budka malutka.
O, może ta?
Tuż-tuż
przed wiosną przybiegam,
już-już
zieloną niosę wieść.
A oto i mój kolega,
szpak.
Czy chce się nam jeść?
O, tak! O, tak!
Taaak!
Przyleciały gile
Do kulek jarzębiny
od chłodu zmarszczonych
przyleciały
jak żarcik
z gardziołkiem czerwonym,
jak tańczący
swawolny maczek,
co po ciemnych gałęziach
skacze
i wita
zdziwione wrony.
Przyleciały
z północnych krain,
by szarugę zamgloną
umaić;
żeby tej ziemi,
która biało uśnie,
tu i tam rzucić
skrzydlaty uśmiech;
a na śniegu
piórkiem ognistym
pisać do nas
wesołe listy.
Mrocznej zimy naszej
nie boją się gile.
Ot, przyleciał ptaszek -
i tyle!
Kuję dziobem - raz, dwa, trzy!
Furda dla mnie drzewo strome,
bo podpieram się ogonem.
Mocno kuję w korę dziobem:
szkodnik siedzi tam pod spodem.
Mama na głowię smużkę-łatkę
skrzydła czarne w białą kratkę.
Łatka moja jest czerwona,
a ta kratka to obrona,
bo pstrokatej kratki deseń
niewidoczny jest w pstrym lesie.
Jestem dzięcioł - dzięcioł pstry.
A kto jesteś, powiedz, ty?
Wilga
Wysoki modrzew, wysoki modrzew,
Zagwiżdż nam, wilgo!
Wierszyk Ci za to śliczny ułożę...
- Iglio-dygilio.
O! Już mignęła jak żółta wstążka
z czarną wypustką,
już się fujarką stała gałązka,
fletem przy ustach.
- Iglio-dygilio, iglio-dygilio.
Ty przepowiadasz, gdy upał, deszcze,
spragnionym - wilgoć.
Zagwiżdż, złociutka, zagwiżdż nam jeszcze!
- Iglio-dygylio...
Tadeusz Kubiak
Kukułeczka
Kukułeczka kuka,
czas jak zegar mierzy,
na zielonych bukach
w puszczy w Białowieży.
Chodzą żubry wielkie
i mruczą piosenkę,
słuchają pod świerkiem
kukułki maleńkiej.
Kukułeczka w kółko
kuka nad żubrami.
Ile wykukała,
porachujcie sami.
Spotkał się paw z pawiem
W pewnej ważnej sprawie
spotkał się paw z pawiem.
- Panie pawiu - rzekł pan paw -
to mi przykrość sprawia:
puszy się pan niczym graf
i udaje pawia.
- Panie pawiu - drugi rzekł -
chciałem pana prosić
o to samo. To wprost grzech
moje pióra nosić.
Jeden paw rozpostarł ogon,
drugi go ze złością złożył.
Jeden paw się rozindyczył,
drugi także się rozsrożył.
- Panie pawiu...
- Panie pawiu...
- Pan się strzeż!...
- Pan się strzeż!...
- Dość mam tego!...
- Dość mam tego!...
- I ja też...
- I ja też...
I do pawia paw doskoczył -
dzioby w dzioby. Oczy w oczy.
Posypały się jak chmura
kolorowe pawie pióra.
I wróciły do domów
bez swych pysznych ogonów.
Joanna Kulmowa
Kwitną gawrony
A czym drzewa kwitną w styczniu?
Wróblami.
Żeby ćwierkać, a nie szumieć nad nami.
I kawkami kwitną
zamiast liści.
Żeby krakać, a nie szeleścić.
I gilami płoną
czerwono.
I sikorką kwitną
żółto-błękitną.
Żeby śpiewać, a nie szemrać koroną.
A najczarniej kwitnie się gawronom.
Czarne liście.
I czarny śpiew.
Nie lubimy gawronich drzew.
Ale wiosną,
gdy odlecą gawrony,
znów powróci szum bardzo zielony.
Zbigniew Lengren
Kruk i lis
Siedział kruk na drzewie i ser trzymał w dziobie.
"Idzie lis - pomyślał - pewno zaraz powie,
że mam głos prześliczny, żebym coś zaśpiewał..."
Lecz lis obojętnie przeszedł koło drzewa.
"A niech sobie - mruknął - kruk ten ser pożera,
nie lubię krakania i nie lubię sera"
Hanna Łochocka
Oto jestem
Halo! Proszę o głos.
Kto jestem? Dobre sobie!
Drozd!
We własnej osobie.
A to jest mój kuzyn. Kos.
Już na mnie tu czekał.
Bo ja wracam z daleka
i nawet mógłbym dłużej
poskakać po świecie.
Fi, fi, kształcą podróże!
Tylko, że przecież
stęskniłem się -
sami wiecie...
Przynajmniej tu, oczywiście!
Choć są i niewygody:
gałązki jeszcze bez liści,
rankiem bywają chłody.
A ja się odzwyczaiłem.
Dziób mi zmarzł.
To niemiłe!
Od wilgotnego drzewa
ścierpła mi noga lewa
czy też prawa raczej.
Przydałoby się
mieszkanko szpacze,
jakieś wolne M1,
z ganeczkiem M2...
Po prostu budka malutka.
O, może ta?
Tuż-tuż
przed wiosną przybiegam,
już-już
zieloną niosę wieść.
A oto i mój kolega,
szpak.
Czy chce się nam jeść?
O, tak! O, tak!
Taaak!
Przyleciały gile
Do kulek jarzębiny
od chłodu zmarszczonych
przyleciały
jak żarcik
z gardziołkiem czerwonym,
jak tańczący
swawolny maczek,
co po ciemnych gałęziach
skacze
i wita
zdziwione wrony.
Przyleciały
z północnych krain,
by szarugę zamgloną
umaić;
żeby tej ziemi,
która biało uśnie,
tu i tam rzucić
skrzydlaty uśmiech;
a na śniegu
piórkiem ognistym
pisać do nas
wesołe listy.
Mrocznej zimy naszej
nie boją się gile.
Ot, przyleciał ptaszek -
i tyle!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz